: kiedy? 2010.03.13 : gdzie? dekompresja : kto? strachy na lachy :
dzień po gigu
rammstein i dzień przed występem
tokio hotel,
które to przyszło mi fotografować, wybrałem się do łódzkiej
dekompresji na
strachy na lachy, wspierane przez
orchid.
dekompresja, to miejsce dziwne - zaadaptowane na klub stare kino, w którym podłoga dość stromo opada w stronę sceny - nie wyobrażam sobie tutaj fanów kręcących młyn... tym bardziej, że podłogi są drewniane i mało stabilne. drugą rzeczą, która mnie zdziwiła, to frekwencja w fosie - 4 fotografów, z czego dwóch z małpkami. poza różnymi dziwactwami w tym klubie, to światło i dźwięk mają naprawdę niezłe! ale po kolei, najpierw zagrali poznaniacy z
orchid, zespół natalii f., którą przy mikrofonie spotkamy na koncertach zespołów
nathalie and the loners, czy
happy pills. orchid gra piosenki ładne, miłe i cukierkowe, jak ktoś tak lubi, to się będzie na pewno podobać.







entuzjazm, który i tak był znikomy, opadł doszczętnie, kiedy ochroniarz wyprosił
łukasza z fosy, bo manager powiedział, że może być tylko 4 fotografów w fosie. i w tym momencie przypomina mi się legendarny już przypadek tłocznej fosy z koncertu
ulvera (opisywany
tutaj i
tutaj i w jeszcze kilku innych miejscach)... co za ironia losu - w krakowie fosa ciasna i krótka, w łodzi szeroko, scena długa... a
strachy? strasznie komercyjna kupa... ale tłumy szaleją i to kupują. jak na mój gust zespół nie prezentuje niczego ciekawego z płyt i nie broni się koncertowo. większość utworów bazuje na chwytliwych refrenach i podobnych patentach na zwrotki. po 3 kawałku robi się mdło... a odczucia te wzmaga wygląd zespołu. ciut weselnie, ciut disco, ciut bezpłciowo... a gdzie jest ta dusza gwiazd
pankroka z
pidżamy porno, mimo że naciągana, to bardziej wiarygodna...







a panowie zagrali
w ramach podsumowania ponownie podkreślę, że zajebiście boli mnie to, że taka muzyka się tak dobrze sprzedaje... tania muzyczna pożywka, a w łodzi, to i tak jedno z większych wydarzeń koncertowych... zdecydowanie nie kupuję.