20090420

stara parowozownia

przyszedł kolejny weekend, pogoda za oknem zacna, więc należało to wykorzystać. ze znajomymi i mniej znajomymi z urban exploration i projekt warszawska grupa fotograficzna, postanowiliśmy odwiedzić parowozownię na wileńskiej, na pradze północ. mnie obiekt ciut rozczarował tym, że jest bardziej przetrzebiony niż myślałem. mimo wszystko, można było znaleźć kilka ciekawych zakątków i smaczków. na przykład salka używkowiczów... obrazky!w polsce ave satan nabiera nowej... pisownii trochę bardziej kolorowo

20090412

epwa by night

w ramach walki ze świątecznym nastrojem, w sobotni wieczór postanowiliśmy uskutecznić nocny plener w warszawie. pierwotnie miały być warszawskie mosty, jednak po chwili namysłu wybór padł na epwa. dzień tygodnia w połączeniu z późną godziną spowodował to, że zobaczyliśmy tylko dwa starty. jeden na szczęście udało mi się uwiecznić. ponadto, ciekawym obiektem był zaparkowany boeing 757-200 linii aurela. no i na epwa się skończyło. night spotters @ wirażowa, by johnny

piątkowo-sobotnia łódź

dzisiaj nawet pisać mi się nie chce nic do zdjęć. będzie krótko, w piątek i sobotę byłem w łodzi u rodziców. był don bazyl, żółte kwiaty, dobre jedzenie. i powrót był pociągiem. a podróż umilały dźwięki mono - hymn to the immortal wind. żenialne.

20090408

times new roman. rozrywkowo.

drugą część sobotniego wieczora zabezpieczała formacja times new roman. spisali się. nie zorientowałem się nawet, kiedy na zegarku pojawiła się godzina 1. w obiekcie znalazłem się dzięki usilnym namowom dżulii, za co jej wielce dziękuję, bo bawiłem się przednio! co tu wiele pisać? było tak, jak zwykle na tnr. rozrywkowo, szałowo, skocznie i wesoło. obrazki!

20090406

mademoiselle karen. genialnie.

w sobotni wieczór naprawdę nie chciało mi się wychodzić z domu. a chyba ostatnią rzeczą, na jaką miałem ochotę, to koncert. a nawet dwa. jednak po kilku telefonach i smsach, zebrałem się. i nie żałuję, wręcz przeciwnie. jestem wielce zadowolony, że wyszedłem z domu. do rzeczy. rzecz miała miejsce w mechaniku, małym i przytulnym klubie pod wydziałem mechatroniki. miejsce, pod względem imprezowo-koncertowym, zupełnie zaniedbane przez menago. a szkoda. mademoiselle karen, ze swoim zespołem na scenie pojawiła się na scenie kilkanaście minut po 21. i od początku było magicznie, widać było, że czują się dobrze w otoczeniu klubu. karen bardzo miło wspominała 3 grudniowe koncerty z czesławem ś. zagrali kilkanaście utworów, większość z nich to radosne, energiczne i trochę kabaretowe piosenki z francuskim tekstem. jednak piosenki to nie wszystko, między kolejnymi utworami, karen opowiadała przeróżne historie, wprowadzała słuchaczy w klimat. po angielsku, z polskimi wstawkami. całość stworzyła naprawdę niesamowite widowisko w niesamowitym klimacie. nie pamiętam, kiedy tak dobrze bawiłem się na koncercie. po głównym secie, zespół odebrał brawurowe owacje na stojąco. nie wzięło się to z niczego. obrazki!była też niespodziewajka, na ostatni bis na scenę został zaproszony 'strasznie smutny przyjaciel karen'. razem wykonali jeden utwór, wyśpiewany po polsku. a tekst czytali z dużych kartek, które trzymali przed sobą.karen jest uroczą kobietą i artystką, a do tego ma niesamowity zespół. oby więcej takich koncertów!

20090404

wiosna. wiosna.

tak sobie stoję przy oknie w biurze i sobie myślę, że nie warto się starzeć i pracować. czemu wszyscy nie moglibyśmy mieć 18 lat? no cóż... niektórzy muszą pracować, żeby inni mogli się bawić. jedni są nad morzem, inni nad zalewem, a jeszcze inni grają sobie w piłę (na świeżo wybudowanym boisku, o!)... no, i przyszła wiosna. to widać, czuć i w ogóle. dlatego radujmy się, że możemy pracować w weekendy!