20090628
koncert charytatywny dla pauliny pruskiej
to był 9 czerwca (daaaaawno temu!), ulewny wieczór, do klubu dotarłem około godziny 19. i już wtedy w środku było ciasno, ale jakoś udało mi się nawet dogramolić do baru w celu zakupienia złotego trunku. tego wieczora w powiększeniu, z inicjatywy jacka lachowicza tymona tymańskiego, miał miejsce koncert charytatywny dla pauliny pruskiej, dziewczyny walczącej z wyjątkowo zjadliwym nowotworem, niesamowicie dzielnej, pełnej energii i nadziei na powrót do zdrowia. do tego jednak niezbędne są środki finansowe - 250 000 USD, potrzebne na operację oraz terapię pooperacyjną - więcej informacji na jej blogu. trzeba pomóc!
akcja promująca to wydarzenie przyniosła pożądane efekty, do klubu nie zmieściło się kilkaset osób - bo w środku już nawet szpilki nie można było wetknąć między ludzi. koncertowanie rozpoczęło się z nieprzyjemnym 40 minutowym opóźnieniem - spędzenie tego czasu na ciasnej klatce schodowej, gdzie temperatura dochodziła do 40 stopni, a wilgotność była tak duża, że para wodna skraplała się na ścianach, to nic przyjemnego. sala koncertowa po otwarciu zapełniała się ludźmi do pełna w kilkadziesiąt sekund.
mi i tomkowi udało się zająć strategiczne pozycje pod samą sceną. jednak pola manewru nie mieliśmy zbyt wielkiego. głównodowodzącym na scenie był jacek lachowicz. wszyscy występujący artyści mieli dać krótkie koncerty - po 3 utwory, w rzeczywistości trochę się to wszystko w czasie rozciągneło. z obrazkami było ciężko, bo na scenie panowały wręcz egipskie ciemności, a praktycznie jedyne widoczne światło było czerwone - tego wieczora lampa błyskowa się napracowała solidnie.
na początek poszły pustki... no i było, tak pustkowonastępnie wystąpiła ania dąbrowska, jestem nią zachwycony. mogłaby tak śpiewać i śpiewać...następnie, na scenie pojawił się pono (połówka duetu od brania w (j)aucie) wraz z zespołem muzykującym na prawdziwych instrumentach. jakoś nie przypadł mi ten występ do gustu...kolejną gwiazdą była katarzyna nosowska. niestety na samym początku jej występu sprzęt postanowił przestać działać. walka z nagłośnieniem i poszukiwaniem 'lewej górki' trwała z 30 minut... jednak kiedy wszystko wróciło do normy zagrali. i zagrali naprawdę bardzo dobrze!przyszedł czas na występ czesława śpiewy mozila, jego występowi również towarzyszyły drobne problemy techniczne, dlatego też grał tylko na pianinie...po sympatycznym występie czesława na scenę ponownie wpadł jacek lachowicz z zespołem (tym samym, który wystąpił z pono). obyło się na szczęście bez problemów technicznych, jednak panowie grali dużo dłużej, niż pierwotnie przewidywano...a powodem przedłużonego występu jacka lachowicza był ten oto spóźniony sympatyczny pankoncert tymona przerodził się w swojego rodzaju jammowanie. na scenie pojawiali się różni ludzie, grali na różnych instrumentach, a publiczność decydowała, co zespół ma zagrać.ostatecznie impreza skończyła się grubo po północy, było naprawdę wielce smacznie i do końca imprezy na scenie panowała naprawdę bardzo dobra atmosfera! a dzięki dobrym ludziom, na konto pauliny wpłynęły ponad 22 000 PLN!!
20090615
tymon i tranzystorzy w mechaniku
ostatnio mechanik ożył. w czwartek był kazik, w niedzielę wystąpił tymon tymański & the transistors. już sam fakt, że zagra tymon, świadczył o tym, że będzie się działo. a działo się naprawdę wiele. było głośno, energetycznie (może nawet za bardzo) i dość przebojowo (o przebojach potem). na scenie tykała prawdziwa mieszanka wybuchowa. ale po kolei. supportem był zespół muzyczny zwany benzyna. ku mojemu zaskoczeniu, za bębnami zasiada tam ułan (znany między innymi z loco star). no i pograli, pograli całkiem nieźle, jednak jak dla mnie, bez szału. mimo to, rolę swoją spełnili - wprowadzili liczną publiczność w dobry koncertowy nastrój. a wyglądali tak:no i nadszedł czas na żywy koktajl mołotowa. na scenie szybko zainstalowali się goście z gdańska. tymon już na początku uprzedził o stanie wyższym, w którym się znajdował zespół. no i na pewno ten fakt odegrał niemałą rolę tego wieczora. koledzy z benzyny nie pozostawali obojętni - na scenę ciągle dostarczali kolejne trunki. atmosfera była wystrzałowa. ze sceny popłynęły utwory weselne i p.o.l.o.v.i.r.u.s-owe. obecni również byli królowie gówna, a przy tej okazji tymon wyjawił, że gonzo jest synem skawińskiego.
gdyby tak postarać się policzyć, ile razy ten koncert się kończył... byłoby ciężko. dawno się tak znakomicie nie bawiłem w czasie jednego z zakończeń powstał nowy zespół - kompilacja benzyny, tymona, tranzystorów i wokalistki płynów (?). razem zagrali ciągnik. a na obrazkach było tak:a więcej zdjęć, między innymi fotografów pracujących z dmuchanych foteli można zobaczyć tutaj. oby więcej takich koncertów było, o tak!
tagi:
benzyna,
koncert,
mechanik,
the transistors,
tymon tymański
20090614
kazik i buldog w mechaniku
czerwca dnia czwartego, w mechaniku zaprezentował się artysta kazik z zespołem buldog. był to przedostatni koncert w takim składzie, podobno buldog potem ma grać sam. jak będzie? życie pokaże. generalnie, to ja za kazikiem (chyba niezależnie od wydania) nie przepadam. jednak twórczość buldogowa jakoś zawsze była dla mnie bardziej strawna. dlatego też postanowiłem iść. już przy zakupie biletów ogarnęło mnie zaskoczonie. biletem na koncert była... no właśnie - latarka! zupełnie nie rozumiałem o co chodzi, aż do momentu, kiedy wszedłem do klubu, a tam zastałem egipskie ciemności. wszystko się wyjaśniło - ze zdjęciami będzie kiepsko. zespół sobie wymyślił, że zagrają koncert w ciemnościach, a jedyną iluminacją będą bilety-latarki LED (wątpliwej jakości) dzierżone przez publiczność i czołówki, które mieli założone muzycy. przyznać muszę, że takie rozwiązanie pomogło mi w odbiorze tego koncertu, nie musiałem patrzeć na kazika... dla mnie, to dużo. poza tym, ciemność wyostrzyła słuch! no i przetrwałem. ba! i tu drugie zaskoczenie - podobało mi się to muzykowanie. a wyglądało to tak:żeby rozwiać wszelkie niejasności, błysnąłem w śpiewaka lampą - bez żadnych wątpliwości... to był kazikbyła ciemność. niespodziewanie, na ostatnie 3 kawałki odpalono oświetlenie! najpierw było ciemno - kiepsko, zapalili światło - niewiele lepiej, bo było stroboskopowe... na szczęście trochę kolorowea to chyba moje ulubione zdjęcie z tego koncertu
20090607
loco star w hydrozagadce
to był majowy, juwenaliowy piątek (dokładnie to w połowie maja, a dokładniej, to dokładnie w połowie maja). do hydro na koncert ludzi przybyło, jak na lekarstwo. termin na koncert był bardzo odważny, na juwenaliach grało wiele mniej lub bardziej ciekawych zespołów. no, ale loco zagrało i zagrało nie byle jak. z loco grał nowy pan bębniarz, który wielce fajnie dawał sobie radę, no i jak na debiut, to grało mu się bardzo swobodnie. był to bardzo fajny koncert, na wielkim luzie. co chwilę ze sceny wybrzmiewały improwizacje i muzyczne zabawy muzyków. mimo tej skromnej publiki, muzycy dali z siebie wszystko. no to obrazki!
tagi:
hydrozagadka,
koncert,
loco star
20090606
gaba kulka pod stodolaną strzechą
był piątek, był wieczór - jeszcze wczesny, bo jasno było. od jakiegoś czasu na półkach sklepowych leży już nowa płyta Gaby - hat, rabbit. album wielce fajny, na płycie z Gabą zespół Raalya, towarzyszy jej również Czesiek Mozil. na szczęście w tle, i tylko uzupełnia wokalnie tło. rośnie nam światowa gwiazda - do boju Gaba!
koncert się dział w stodole. to moja pierwsza wizyta w klubie na literę 's' od 27 lipca 20072008, kiedy to w 2/3 koncertu TMV wyszedłem ogłuszony i wściekły. wczoraj pan akustyczny w stodole się postarał. było co prawda kilka niedociągnięć, ale do wybaczenia. wokal Gaby był ciut za głośno, w tle się ukrywała niestety smakowita gitara i tętniąca perkusja. a szkoda. poza tym było zacnie! trochę się przeprosiłem ze stodołą. (tak mówię to głośno!)
no i zaczął się koncert. Gaba i pani chórkowe z króliczymi uszami i kolorowymi rajstopami, panowie muzykowie z kolei mieli wzorzyste spodnie - wszyscy. śmiesznie zespół wyglądał. ale grał w pełni profesjonalnie. ze sceny wybrzmiał cały nowy album, z kilkoma przerywnikami ze starszych lat i jednym instrumentalnym utworem wykonanym tylko przez panów z Raalya. w setliście znalazł się również utwór papa don't preach madonny, Gaba przyznała (zażartowała), że to utwór, który ją ukształtował. w sumie, to sam nie wiem, kiedy koncert minął, grali wielce smakowicie. widać było, że olbrzymią radość im gra na scenie sprawiała. dawno nie widziałem tak uśmiechniętych artystów na scenie! no i były dwa bisy, bo publiczność bardzo się domagała. :]
już niebawem Gaba zagra w trójkowym studio... będzie się działo.
tagi:
gaba kulka,
koncert,
stodoła,
warszawa
Subskrybuj:
Posty (Atom)