20090406

mademoiselle karen. genialnie.

w sobotni wieczór naprawdę nie chciało mi się wychodzić z domu. a chyba ostatnią rzeczą, na jaką miałem ochotę, to koncert. a nawet dwa. jednak po kilku telefonach i smsach, zebrałem się. i nie żałuję, wręcz przeciwnie. jestem wielce zadowolony, że wyszedłem z domu. do rzeczy. rzecz miała miejsce w mechaniku, małym i przytulnym klubie pod wydziałem mechatroniki. miejsce, pod względem imprezowo-koncertowym, zupełnie zaniedbane przez menago. a szkoda. mademoiselle karen, ze swoim zespołem na scenie pojawiła się na scenie kilkanaście minut po 21. i od początku było magicznie, widać było, że czują się dobrze w otoczeniu klubu. karen bardzo miło wspominała 3 grudniowe koncerty z czesławem ś. zagrali kilkanaście utworów, większość z nich to radosne, energiczne i trochę kabaretowe piosenki z francuskim tekstem. jednak piosenki to nie wszystko, między kolejnymi utworami, karen opowiadała przeróżne historie, wprowadzała słuchaczy w klimat. po angielsku, z polskimi wstawkami. całość stworzyła naprawdę niesamowite widowisko w niesamowitym klimacie. nie pamiętam, kiedy tak dobrze bawiłem się na koncercie. po głównym secie, zespół odebrał brawurowe owacje na stojąco. nie wzięło się to z niczego. obrazki!była też niespodziewajka, na ostatni bis na scenę został zaproszony 'strasznie smutny przyjaciel karen'. razem wykonali jeden utwór, wyśpiewany po polsku. a tekst czytali z dużych kartek, które trzymali przed sobą.karen jest uroczą kobietą i artystką, a do tego ma niesamowity zespół. oby więcej takich koncertów!

3 komentarze:

  1. a ja najbardziej chyba lubię 4 :]

    OdpowiedzUsuń
  2. W ostatnim Karen ma Bardzo fajną minę :)
    Wszystkie zdjęcia są jedyne w swoim rodzaju <3

    OdpowiedzUsuń