pod dłuuuuugiej przerwie spowodowanej wiadomo-czym, na warszawskiej scenie znów zaczynają grać zespoły... w fabryce trzciny zagrał zespół-legenda, banda adama nowaka, czyli raz dwa trzy. fanem nie jestem, jednak raz na jakiś czas chętnie wracam do ich muzyki, zawsze profesjonalnej, zupełnie bezpretensjonalnej, ale za to bardzo pochłaniającej. jednak o gwieździe wieczoru za chwilę. rozgrzewką zajęli się panowie z duetu twilite. od momentu, kiedy ostatnio ich słyszałem - jest postęp, a zapowiadana płyta może być całkiem ciekawa - na gościnnych występach pojawi się maciejewski z much. a występ był miły, ładnie nagłośniony, choć mam wrażenie, że muzycy byli nieco skrępowani...
20100430
raz dwa trzy
pod dłuuuuugiej przerwie spowodowanej wiadomo-czym, na warszawskiej scenie znów zaczynają grać zespoły... w fabryce trzciny zagrał zespół-legenda, banda adama nowaka, czyli raz dwa trzy. fanem nie jestem, jednak raz na jakiś czas chętnie wracam do ich muzyki, zawsze profesjonalnej, zupełnie bezpretensjonalnej, ale za to bardzo pochłaniającej. jednak o gwieździe wieczoru za chwilę. rozgrzewką zajęli się panowie z duetu twilite. od momentu, kiedy ostatnio ich słyszałem - jest postęp, a zapowiadana płyta może być całkiem ciekawa - na gościnnych występach pojawi się maciejewski z much. a występ był miły, ładnie nagłośniony, choć mam wrażenie, że muzycy byli nieco skrępowani...
tagi:
fabryka trzciny,
koncert,
raz dwa trzy,
warszawa
20100407
50 cent
zupełnie nie moja kraina muzyczna, w związku z tym powiem tyle - supportem był zespół pokahontaz, czyli coś, co powstało na gruzach zasłużonej paktofoniki. i na tym obszary wspólne się kończą - nie dało się tego występu słuchać. oglądało się równie ciężko, bo na scenie panowała magenta, skupiona na tył sceny. na szczęście skończyło się szybko. na gwiazdę wieczoru przyszło trochę poczekać. w międzyczasie do prawie pustego torwaru napłynęło trochę osób - w sumie, coś koło 2,5 tysiąca osób. kiedy na scenie pojawił się 50 cent z g-unit, okazało się, że jednak nie będzie fajerwerków. nad sceną dominował wielki, ciut przerysowany, wizerunek gwiazdy wieczoru. mi do gustu taka forma koncertu nie przypadła, jednak wole żywe instrumenty, siarkę i ogień. ale brzmiało to wszystko dość bardzo profesjonalnie. w końcu do światowa czołówka.
tagi:
50 cent,
koncert,
pokahontaz,
torwar,
warszawa
20100404
mono
zagrali w prima aprilis, ale koncert nie był żartem. odbył się i był znakomity, a żartem, bardzo nieśmiesznym, było panujące w jego czasie światło. ale po kolei, mono, rockowcy pocztowi z japonii, w czasie swojej kolejnej wizyty w polsce zagrali dwa koncerty. pierwszym z nich był występ w warszawskim centralnym basenie artystycznym. był to, bez wątpienia, koncert jednej z ważniejszych dla mnie ekip. rozgrzewką publiczności zajęli się panowie z kyst, którzy zagrali krótki set swojego jazgotu, łomotu perkusyjno-perkusyjno-gitarowego, doprawionego pokrzykiwaniem i pojękiwaniem do mikrofonu. ciekawe to zjawisko, wyjątkowo niepowtarzalne na naszej, rodzimej scenie. nie mam jednak przekonania, czy przekonali mnie do siebie tym swoim grajkowaniem.
setlista:
1. ashes in the snow
2. burial at sea
3. kidnapper bell
4. pure as snow
5. sabbath
6. yearning
7. follow the map
8. halcyon (beautiful day)
9. everlasting light
tagi:
centralny basen artystyczny,
koncert,
kyst,
mono,
warszawa
Subskrybuj:
Posty (Atom)