pod koniec września do polski ponownie zawitał
keith caputo, ex-vocal
life of agony. zagrał 3 koncerty, a zaplanowane miał 4. podobno w łodzi biletów sprzedało się niewystarczająco dużo. warszawski koncert odbył się w hrc, niestety... podobnie, jak koncert z zeszłego roku. niestety jest jak najbardziej uzasadnione - akustyk, jak przystało na ten lokal, zawierzył zasadzie - wszystkie suwaczki do góry! no i było głośno. nawet bardzo głośno. jednak nawet ogłuszające nagłośnienie nie było w stanie zepsuć tego wieczora.
nigdy wcześnie keith'a na żywo nie słyszałem i nie miałem pojęcia o potędze jego głosu, który wraz z ciężkimi riffami żywiołowego bandu, brzmi bardzo bardzo dobrze. jego muzyka na żywca nabiera nowego wymiaru. poza dobrą muzyką miłą atmosferą, fajnym kontaktem z publicznością, głupimi minami keith'a i jego drobnymi żartami, to ten wieczór zbudowało tak naprawdę klika niesamowitych momentów... nie wymienię ich chronologicznie, będę stopniował napięcie. w czasie bisów pojawiło się niesamowite wydanie
new york city, które dopełniło tego wieczora i stanowiło bardzo mocne zamknięcie. wcześniej, trzeci kawałek od końca setu podstawowego - son of a gun, 15 minut muzycznych improwizacji gitarowo-basowo-perkusyjnych. poezja! jednak najważniejsze (przynajmniej dla mnie), stało się chwilę potem. na scenie pojawiła się dodatkowa gitara akustyczna, keith zapalił papierosa
i zagrali... nutshell (oryg. alice in chains). a keith zaśpiewał tak, jakby na scenie naprawdę stał layne. chyba nie tylko moje emocje sięgnęły zenitu... wielkie brawa! na koniec utworu keith szepnął do mikrofonu 'thank you, layne'...









i na koniec setlista...

a kto nie był, niech żałuje, bo to był naprawdę jeden z lepszych koncertów w tym roku!
bardzo ladne zdjecia :)
OdpowiedzUsuńdrugie zdecydowanie moj faworyt. Świetna dynamika i klimat. takie naładowane emocjami. Świetny jest też portet kudłatego blondyna (gitarzysta). HRC z tego co zdążyłam się nasłuchać ma masakryczne światło :P
OdpowiedzUsuń--> MOnika:
OdpowiedzUsuńpodziękował, podziękował... staram się, jak tylko mogę, no...
--> Murwka:
hyh, no mi też to drugie się podoba właśnie bardzo i przedostatnie bardzo lubię, bo pasuje do klimatu nutshell, który właśnie wtedy grali...