20090330

budyń. jako zespół ży.

piątkowy wieczór należał do budynia i jego zespołu ży, czyli sprawców rzepaku. na koncert wybraliśmy się z dżulią, wanstky'm oraz dżastiną. dobrze mi(nam) wchodzi dżes. tak też było tego wieczora. mnie budyń zaczarował, energetyczny zespół napędzał muzyczną maszynę. niestety, fajną atmosferę koncertu skutecznie niszczył motłoch, który się zebrał w ck. jak zwykle, zespół musiał się przekrzykiwać z tłumem wylansowanego narodu, który przyszedł, żeby być. nie pomogły nawet jazgotliwe wstawki pomiędzy utworami, które miały na celu uciszenie gaduł. zawiodła trochę aranżacja dżes'u, ale poza tym było naprawdę budyniowo-żywiołowo. tym razem bez aparata.

3 komentarze:

  1. po pierwsze: zespół dostaje kasę po to, żeby zagrać i nazywanie motłochem ludzi, którzy (nieważne czy specjalnie czy przypadkowo) przyszli na ich koncert jest średnio fajne, nie wszyscy rozumieją pozytywne kpiarstwo...
    po drugie: takie apele nigdy nie pomagają, to nie miejsce do mitygowania ludzi, to nie sterylna Trójka, po prostu urok Kulturalnej
    po trzecie: lepiej jest pić, niż ćpać panie Budyń! więcej Pan taki najarany na scenę nie wychodź, bo Cię opluję!

    OdpowiedzUsuń
  2. coś w tym jest, Panie Karolu, co Pan piszesz. jednak gadulstwo na koncercie, nawet w takiej CK ma swoje granice. to, że oni biorą za to kasę nie jest dla mnie żadnym wytłumaczeniem. wiem, że to nie jest sala koncertowa, ale skoro ludzie przychodzą tam tylko po to, żeby gadać... coś jest nie tak.

    OdpowiedzUsuń
  3. hm czuję się rozdarta. z jednej strony na prawdę mnie wkurwiało gadanie tych ludzi, z drugiej, karolu masz rację. tak czy inaczej są pewne granice ostentacyjnego olewania zespołu i ich mniej, lub bardziej grzecznych próśb uciszenia się. oczywiście nie musi być cichutko, jak w studiu, tak,żeby słychać było najmniejsze pierdnięcie barmana, ale wiadomo, o co chodzi.
    hm, ci, którzy nie rozumieli pozytywnego kpiarstwa byli tak czy inaczej tak zajęci sobą i koniowaniem się swoim ego, wyglądem, świtą i czym-tam-jeszcze, że nie usłyszeli nawet próśb i gróźb budynia i jego uroczej perkusistki (grającej również na klawiszach) :)

    OdpowiedzUsuń