: kiedy? 18.11.2009 : gdzie? stodoła : kto? acid drinkers, none, los pierdols :
uprzedzam, będzie długo.
w życiu niektórych zespołów przychodzi taki moment, że muzycy świętują 20-lecie powstania zespołu. tak było i tym razem, a radocha była olbrzymia, bo to chodziło o
kwasożłopów, bo zespół wielce znakomity, bo mimo upływu lat nie tracą na jakości i bo ja z aparatem. rzecz miała miejsce w stołecznej stodole - obawiałem się tego miejsca, ale ostatecznie byłem bardzo miło zaskoczony jakością dźwięku. klub był dość luźno wypełniony, a pod sceną ciągle kręcił się wesoły młyn. na rozgrzewkę zagrali zamaskowani,
morderczy los pierdols - anonimowa grupa robiąca fajne show na scenie. dość skutecznie skupiają na sobie uwagę swoją bardzo niezależną twórczością, wyglądem scenicznym i show, które robią. tym razem zagrali całkiem przyjemnie, chociaż nie był to ich najlepszy występ, jaki widziałem. w ramach realizowania prześmiewczego profilu, zespół zagrał cover acidów - cover bez dźwięku.
po krótkiej przerwie na scenie pojawił się
none. nigdy wcześniej ich nie widziałem na żywca... albo po prostu tego nie pamiętam. to był bardzo żywiołowy występ, none posiada moc. niestety, brak śp. Olassa w zespole jest wyraźnie odczuwalny, brakuje jego charakterystycznego wokalu i gitary... mimo wszystko, na scenie był ogień, młyn rozkręcił się na dobre, a gorąca atmosfera udzieliła się również wokaliście, który wykonał popisowy stagediving z prawdziwego zdarzenia. znaczy się z zaskoczenia. na sam koniec występu none zagrało cover iron maiden - aces high, do którego wokalu udzielił jankiel i zabrzmiało to bardzo, bardzo dobrze. ten cover był wielkim przypieczętowaniem bardzo dobrego występu.
po godzinie 21 przyszedł czas na występ solenizantów, na scenie pojawili się panowie z
acid drinkers. koncert rozpoczął się od utworów pochodzących z ostatniego albumu, między innymi
we died before we started to live, które titus zadedykował zmarłemu w zeszłym roku Olassowi. występ miał charakter typowo retrospekcyjny, ze sceny płynęły dźwięki utworów pochodzących z coraz to starszych albumów. brawurowe wykonania przeplecione były klasyczną konferansjerką w wykonaniu titusa. na scenie działo się naprawdę dużo, przy mikrofonie titusa co jakiś czas pojawiał się messssje jankiel, a w czasie
midnite visitor standardowo przy mikrofonie stanął messssje ślimak. poniosło chłopaka, rzucał się po scenie, jak nigdy. widać rozpierała go troszkę energia... pierwszą niespodzianką urodzinową, którą zafundowali nam acids, była obecności messssje perły na scenie. razem z zespołem zagrał między innymi
acidofilia, jeden z moich ulubionych kawałków. drugim prezentem urodzinowym był messssje litza, przyznać muszę, że dziwnie wyglądał w dredach z gibsonem w ręce - zdecydowanie ładniej komponował się z bc rich'em, jak na okładce do
dirty money dirty tracks... warszawskim bonusem był całkowicie zaimprowizowany
for whom the bell tolls, jednak problemy z tekstem w pewnym momencie spowodowały, że litza pięknie zaśpiewał 'lalalalala'... od czego w końcu jest fantazja? na bisach na scenie pojawili się obaj byli gitarzyści, a na sam koniec zabrzmiał kolejny hołd dla Olassa - blues beatdown.
w setliście znalazło się 26 kawałków, gig trwał ponad 2h20min... kwaśne szaleństwo zakończone atakiem
stormtroopersów, którzy przy użyciu brutalnej siły sprowadzili zespół ze sceny.
miałem straszny problem z wyborem zdjęć, więc zapraszam
tutaj do obejrzenia pozostałych zdjęć. ja chcę więcej takich koncertów, na których zespół tryska energią i tak rewelacyjnie bawi się muzyką na scenie!!
cytując za titusem: "PASUJE?!"
setlista:
1. swallow the needle
2. in a black sail wrapped
3. we died before we started to live
4. life hurts more then death
5. home submarine
6. 24 radical questions
7. solid rock
8. slow & stoned
9. the wall
10. midnite visitor
11. pizza driver
12. masterhood of hearts...
13. yahoo
14. i am the mystic
15. deal rocca
16. barmy army
17. my pick w/ mr Pearl
18. calista w/ mr Pearl
19. acidofilia w/ mr Pearl
20. high proof w/ mr Litza
21. poplin twist w/ mr Litza
22. the joker w/ mr Litza
23. for whom the bell tolls w/ mr Litza
encore:
24. drug dealer
25. i fuck the violence
26. blues beatdown - grande finale