20090719

bornholm 2009. podróż.

tegoroczne wakacje spędziłem rowerowo ze znajomymi z nocnego roweru. szanowne państwo tortillowe wynalazło pomysł, aby zwiedzić bornholm. jak wymyślili, tak się stało i 7 lipca rano wsiedliśmy do pociągu jadącego do kołobrzegu. zajeliśmy radośnie wagon rowerowy, w nim oddawaliśmy się różnym uciechom życia. spaniu, grom, zabawom oraz konsumpcji paliwa kolarskiego. niestety ma ono do siebie to, że szybko się kończy. ale od czego są kumple? z odsieczą w toruniu przybył michał, który dostarczył nam paliwa na kolejne kilkadziesiąt kilometrów.
photo by johnny
kolejnym przystankiem była bydgoszcz, w której to z kolei johnny odegrał role sprintera, który musiał być szybszy niż pracownicy pkp zmieniający czoło pociągu. oczywiście początkowo nie miałem pojęcia o tym, że postój na stacji będzie trwał jakieś 15 minut, więc spanikowany wyskoczyłem na peron i próbowałem zatrzymać konduktora... wzbudziło to gwałtowny wybuch śmiechu pracowników kolei. ostatecznie johnny wygrał i triumfalnie wkroczył na peron. dalsza część tej długiej podróży upłynęła bez większych sensacji - rozmowy o życiu i śmierci, poszukiwanie prawdy przy pomocy zakurzonej żarówki, robienie min, spanie... ot co, takie tam 9 godzin w pociągu.dzień zakończyliśmy rybką w kołobrzegu i poszliśmy spać. lało. kolejny dzień zaczął się wcześnie, za wcześnie. bardzo, bardzo za wcześnie. o 7 rano już siedzieliśmy na promie, wsunęliśmy zestaw śniadaniowy i zaczęliśmy szukać miejsc noclegowych, wszak 4h snu, to bardzo łakomy kąsek. emocje wśród współtowarzyszy były mocno mieszane, jedni wyglądali na przestraszonych, inni tryskali (jak zwykle) energią i uśmiechem. reszty rejsu nie pamiętam, widać było śmiertelnie nudno. początkowo spałem na podłodze na środku baru, tutaj jednak ciągle byłem obserwowany przez przechodzące dzieci - dziwnie wyglądałem? dostałem również kilka kopniaków.
photo by johnny
dlatego też z noclegiem przeniosłem się na podłogę przy wejściu na prom - muszę przyznać, że to bardzo komfortowe miejsce, zapewnia spokojny sen i świadomość tego, że się nie zostanie polanym herbatą albo podeptanym. obudziłem się nie-pamiętam-w-którym-momencie i chwilę potem byliśmy już na bornholmskiej pięknej ziemii. i w ten oto sposób dotarliśmy na wyspę. to, co działo się dalej opiszę w kolejnym nudnym wpisie.

5 komentarzy:

  1. Nooo! Pięknie napisane! Czekam na kolejny nudny wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  2. postaram się jutro opisać kolejny dzień, może dwa. :]

    OdpowiedzUsuń
  3. cholera, aż mię zmotywowałeś do ruszenia się i dokończenia dziennika podróży ( jak odeśpię) i w sumie wysmażenia swojej wersji z waszymi zdjęciami...

    też czekam na kolejny nudny wpis:)

    OdpowiedzUsuń
  4. ladnie napisane, czekamy na dokonczenie opisu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. http://lh6.ggpht.com/_vHEsTYjs5cw/Sl9hKxgvlVI/AAAAAAAAKzg/GegGjEdXQ7U/s912/IMG_1072.jpg
    Jak słodko śpi *0*

    OdpowiedzUsuń