20090802

bornholm 2009. koniec.

no i nadejszła wiekopomna chwiła. nasz czas na wyspie dobiegał końca. prom z nexo do kołobrzegu odchodzi o 18. przed nami był jeszcze cały dzień, kawałek wyspy do przejechania i kilka rzeczy do zobaczenia. od rana panowała jakaś taka niecierpliwość, a może nierwowość? zwyczajowo już, do sklepu wybrała się ekspedycja śniadaniowa. w pedesker nie mogłem sobie odpuścić wizyty w piekarni. zanadobyłem w drodze kupna pyszne słodkie wypieki... i zanim dotarłem do obozu, to już ich nie było. od samego rana, na polu obserwowaliśmy naszych rodaków, którym spakowanie dwóch namiotów i przygotowanie rowerów do jazdy, zajęło ponad trzy godziny! w międzyczasie państwo siedzieli, chodzili, spacerowali, oglądali, rozmawiali oraz chusteczką higieniczną, z precyzją neurochirurga, czyścili golenie w swoich amortyzatorach rst gila. my w tym czasie zrobiliśmy zakupy, zjedliśmy śniadanie, poleniliśmy się i spakowaliśmy prawie wszystkie tobołki. wszyscy strasznie się nie mogli doczekać wizyty w dueodde, czyli lazurowym wybrzeżu bornholmu. dlatego też ponownie się podzieliliśmy na grupy i podgrupy. oczywiście ja i johnny, prokrastynatorzy pierwszej klasy, zostaliśmy przypisani do ostatniej grupy i goniliśmy całą ekipę. ostatecznie, na 8 kilometrach trasy dogoniliśmy czupurka i ulę, którzy wyruszyli 20 minut przed nami. pozostałą część ekipy zastaliśmy na parkingu rowerowym przy plażach, ale oni wyruszyli godzinę przed nami. pogoda niestety nie rozpieszczała - przelotne deszcze z nisko zawieszonych chmur, to nie to, czego oczekiwaliśmy. jednak nieustraszeni kolażyści z uroków plaży korzystali dzielnie. były tańce, hulańce, swawole...
photo by johnny
i kąpiele oczywiście też były. a woda zimna, nawet bardzo zimna była. a przynajmniej takie wnioski można wysnuć z zachowania romea...
photo by MOnika
po kąpielach i tańcach przyszedł czas na sztukę - na piachu narysowaliśmy wielkie logo nocnego roweru i poczynione zostało kolejne grupenfoto - dziękujemy pani polce, która to właśnie nam pomogła przyciskając spust migawki.
photo by pani polka z plaży
na plażach w dueodde nie zabawiliśmy zbyt długo, ponieważ chłodek dawał się we znaki. kiedy ruszyliśmy w stronę nexo, okazało się, że padłem ofiarą przestępstwa na duńskiej wyspie! mój niewiele warty bidon 0,7l, firmy isostar - pełen glonów i innych paskudztw, został podprowadzony prosto z koszyka. na parkingu rowerowym oczywiście! skandal to straszliwy. po otarciu łezki zająłem się dalszą jazdą. po przejechaniu dwudziestu kilometrów dotarliśmy do nexo. zaskoczeniem było mocno operujące słońce i wyjątkowo wysoka temperatura - nie mogło tak być w dueodde? na parkingu przy porcie rozstawiliśmy nasze sprzęty, a towarzysze zajęli się przygotowaniem makaronów i innych kasz. czas pozostały do odejścia promu spędziliśmy na szlajaniu się po mieście i po sklepach. w sklepie ze wszystkim, johnnemu do gustu szczególnie przypadł miecz plastikowy. poczuł się w końcu, jak prawdziwy bohater! odwiedziliśmy również ponownie sklep rowerowy, ten sam, od którego zaczęło się nasze zwiedzanie wyspy. chciałem sobie kupić rękawiczki, jednak okazało się, że mam jakieś przerośnięte łapy... cóż za rozczarowanie.
photo by johnny
poniesione w ten sposób straty moralne udało się jednak zminimalizować. dość skutecznie, w restauracji. toż to były delicje!
photo by johnny
po obiadku, przepysznym, od razu udaliśmy się na prom. panowie z załogi nas rozpoznali i bardzo fajnie zareagowali i obiecali nam pomoc, jeżeli mielibyśmy problem z miejscami siedzącymi - tak, jak miało to miejsce w drodze na wyspę. bardzo to weseli goście. miejsce siedzące udało się znaleźć bez stosowania przemocy - wystarczyła wędzona kurtka johnnego. niestety, rybka, którą wczesniej skonsumowałem podziałała na mnie bardzo źle. ból brzucha dość skutecznie uprzykrzył mi pierwszą godzinę rejsu powrotnego. a dodać muszę, że warunki z chwili na chwilę były coraz trudniejsze. przy stole obok siedziała grupa duńskich/niemieckich babć, które wydzierały się w niebogłosy, tym germańskim paskudnym narzeczem. myślałem nawet o morderstwie. wypiły zdecydowanie za dużo wina i piwa. nawet my tyle paliwa kolarskiego nie piliśmy. germańskie okrzyki nie przeszkadzały jednak wszystkim, wręcz przeciwnie - działały jak kołysanka!
photo by johnny
kiedy trochę odżyłem, po specyfikach od moniki, to poszedłem na górny pokład. miałem aparat canon. i zrobiłem kilka zdjęć. a tak całkiem serio, to upiliśmy się tam powietrzem, dostaliśmy totalnej głupawki. skoki, tańce... się działo! ciekawe, co myśleli pozostali podróżni?
photo by johnny
nosferatu wampir był widocznie niezadowolony z faktu, że już wracamy do polskiego ciemnogrodu...a teraz nastąpią poczynione przy okazji zachodu słońca zdjęcia. w rolach głównych: słońce zachodzące, król lew tortilla, szatanista romeo i żarówki. i tutaj krótki making of tych zdjęć
photo by johnny
do kołobrzegu dotarliśmy koło 22. rozsiedliśmy się w jednej z knajp przy plaży, posiliśmy się, uzupełniliśmy braki płynów i niestety, rozstaliśmy się z tortillą i romeo. pkp załatwiło tak, ze nasi towarzysze byli zmuszeni wracać kolejnym pociągiem, bo podobno w naszym nie było już wolnych miejscówek. gówno prawda, pociąg którym jechaliśmy my, był zupełnie pusty - tylko w malutkim przedziale rowerowym (przeznaczonym do transportu TRZECH rowerów) był ścisk. zapakowaliśmy tam 7 rowerów i moje extrakółko. tak poza tym, to każde z nas miało swój przedział do spania. dziękujemy pkp. szczęśliwie, większość trasy udało się przespać i bez większych przygód, kilka minut po południu dotarliśmy do warszawy. i tak to było właśnie. rozrywkowo i przebojowo. gdzie za rok jedziemy? :]

9 komentarzy:

  1. jakie specyfiki od moniki na promie bo nie kojarze??
    ps. nie wspomniales o moim zaginionym nikonku:p

    OdpowiedzUsuń
  2. wazon tez mi sie najbardziej podoba :)
    oj zazdroszcze Ci wakacji tak aktwnych :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ale piękne foty z zachodem w tle!!!! /ufo/

    OdpowiedzUsuń
  4. @MOnika: serwowałaś mi jakieś wapno, czy coś przecież.
    @Murawka: tak, wazon pochodzi z najnowszej kolekcji artdeco jakiegoś nieznanego artysty. wakacje były... przezacne!
    @UFO: dziąkują. :]

    OdpowiedzUsuń
  5. Już Ci mówiłem że relacja genialna... łezka się w oku kręci na samą myśl o przeżytych tam chwilach...

    OdpowiedzUsuń
  6. @Johnny: dankeszyn. nie byłoby tak fajnie bez Twoich i MOniki zdjęć. trzeba powtórzyć to to.

    OdpowiedzUsuń
  7. jeszcze troche lata zostalo ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. mistrzowskie zdjecia, super opowiedziana historia - RZĄDZISZ i WYMIATASZ Mikołaju drogi
    pozdroooowienia gorace jak słońce z Portugalii
    ps:szkoda ze z mojej wycieczki do tegoż właśnie kraju nikt nie zrobi tak pięknych wspomnien ;/

    to byłam ja - kasia gaweł ale nie wiem ktora opcje mam wybrac w miejscu pod tym okienkiem ;P

    OdpowiedzUsuń
  9. ja myslalam ze juz zdjecia ze slaska beda :P

    OdpowiedzUsuń