20090813
tur de poluń. warszawa.
to była wyjątkowo ciężka niedziela. dawno tak nie chorowałem po spotkaniu ze znajomymi. trudno się mówi. cóż zrobić? ciężko było mi nawet aparat przy oku utrzymać tego dnia, ale dzielnie na tur de poluniu walczyłem, żeby chociaż jakiekolwiek pamiątki porobić i pokibicować dzielnym panom kolarzom. dotarłem na podjazd na belwederskiej, na nie wiem którą pętlę. siły nie miałem się przemieszczać, więc wszystkie zdjęcia pochodzą właśnie z tych okolic. szkoda, że ucieczka została wchłonięta 2 okrążenia przed metą, bo panowie bardzo ładnie walczyli. na finisz chciałem podjechać na plac 3 krzyży. jednak kiedy dotarłem na miejsce, okazało się, że okrążenie, które uważaliśmy za przedostatnie, to było właśnie ostatnie. i jak na miejsce dotarłem, to już było po wszystkiemu. i w taki oto piękny sposób przegapiłem zmagania kolarzy przed linią mety. ogólnie, to było bardzo fajnie, tylko umierać mi się chciało. dlatego też zdjęcia są takie, jakie są.
tagi:
tour de pologne,
warszawa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
dobre zdjęcia som, nie maruć!
OdpowiedzUsuńwszystko dobrze widać. rowery jakieś.
masa krytyczna?
nie, ale widziałem tam dużo ludzi w koszulkach jakiejś bandyckiej grupy 'nocny rower'. słyszałeś coś o nich?
OdpowiedzUsuńO panie, skoro umierając robisz takie zdjęcia, to bądź w tym stanie częściej.
OdpowiedzUsuńOczywiście musiała zagościć super fota kolarza BGŻ.
dzięki Ewa, ja jednak nadal nie jestem z tych zdjęć zadowolony.
OdpowiedzUsuńprawda, pan z bgż faktycznie wyszedł zacnie. chyba mój ulubiony obrazek z tura.
Ja widziałem finisz z bliska. To było takie Ziu... i już. Nie wiele straciłeś. Wolę kolarstwo w TV.
OdpowiedzUsuń