20090813

tur de poluń. warszawa.

to była wyjątkowo ciężka niedziela. dawno tak nie chorowałem po spotkaniu ze znajomymi. trudno się mówi. cóż zrobić? ciężko było mi nawet aparat przy oku utrzymać tego dnia, ale dzielnie na tur de poluniu walczyłem, żeby chociaż jakiekolwiek pamiątki porobić i pokibicować dzielnym panom kolarzom. dotarłem na podjazd na belwederskiej, na nie wiem którą pętlę. siły nie miałem się przemieszczać, więc wszystkie zdjęcia pochodzą właśnie z tych okolic. szkoda, że ucieczka została wchłonięta 2 okrążenia przed metą, bo panowie bardzo ładnie walczyli. na finisz chciałem podjechać na plac 3 krzyży. jednak kiedy dotarłem na miejsce, okazało się, że okrążenie, które uważaliśmy za przedostatnie, to było właśnie ostatnie. i jak na miejsce dotarłem, to już było po wszystkiemu. i w taki oto piękny sposób przegapiłem zmagania kolarzy przed linią mety. ogólnie, to było bardzo fajnie, tylko umierać mi się chciało. dlatego też zdjęcia są takie, jakie są.

5 komentarzy:

  1. dobre zdjęcia som, nie maruć!
    wszystko dobrze widać. rowery jakieś.
    masa krytyczna?

    OdpowiedzUsuń
  2. nie, ale widziałem tam dużo ludzi w koszulkach jakiejś bandyckiej grupy 'nocny rower'. słyszałeś coś o nich?

    OdpowiedzUsuń
  3. O panie, skoro umierając robisz takie zdjęcia, to bądź w tym stanie częściej.
    Oczywiście musiała zagościć super fota kolarza BGŻ.

    OdpowiedzUsuń
  4. dzięki Ewa, ja jednak nadal nie jestem z tych zdjęć zadowolony.
    prawda, pan z bgż faktycznie wyszedł zacnie. chyba mój ulubiony obrazek z tura.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja widziałem finisz z bliska. To było takie Ziu... i już. Nie wiele straciłeś. Wolę kolarstwo w TV.

    OdpowiedzUsuń