kolejny muzyczny wieczór w progresji - tym razem wystąpiła emilie autumn ze swoimi crumpetkami. wydarzenia tego koncertem nie potrafię nazwać, a to dlatego, że całość partii muzycznych została odtworzona z taśmy - tylko wokale były żywe, ale co do tego też mam pewne wątpliwości w przypadku 2 fragmentów. występ trupy autumn, to kwintesencja idei moulin rouge - na scenie występują niekoniecznie piękności, odziane w gorsety, koronki i pończoszki. wszystko kipi sexem, a publiczność wrze. w przypadku emilie jest to cabaret przyprawiony na mroczno i ostro. ogólne wrażenie? tak długo, jak traktuję to, jako spektakl - bomba. tłum, a był dość pokaźny (około 500 osób), również był zadowolony, wręcz zachwycony. było bardzo ładnie, aż oczy ciężko od sceny było oderwać...
20100211
emilie autumn
kolejny muzyczny wieczór w progresji - tym razem wystąpiła emilie autumn ze swoimi crumpetkami. wydarzenia tego koncertem nie potrafię nazwać, a to dlatego, że całość partii muzycznych została odtworzona z taśmy - tylko wokale były żywe, ale co do tego też mam pewne wątpliwości w przypadku 2 fragmentów. występ trupy autumn, to kwintesencja idei moulin rouge - na scenie występują niekoniecznie piękności, odziane w gorsety, koronki i pończoszki. wszystko kipi sexem, a publiczność wrze. w przypadku emilie jest to cabaret przyprawiony na mroczno i ostro. ogólne wrażenie? tak długo, jak traktuję to, jako spektakl - bomba. tłum, a był dość pokaźny (około 500 osób), również był zadowolony, wręcz zachwycony. było bardzo ładnie, aż oczy ciężko od sceny było oderwać...
tagi:
emilie autumn,
koncert,
progresja,
warszawa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No cóż, jak dla mnie, to przez co najmniej połowę koncertu biegałeś z otwartymi ustami... :P Ale imprezka była przednia! Teraz kolej na załadowanie fotek z tego gigu przeze mnie... :)
OdpowiedzUsuńGwoli ścisłości skrzypce i klawesyn też były na żywo. Przynajmniej w kilku przypadach. Ale przedmówca ma rację - ciężko się było skoncentrować - dlatego wybaczam :P
OdpowiedzUsuń--> Mrozek:
OdpowiedzUsuńależ ja się do tego przyznaję, że mnie się BARDZO podobało wizualnie!
ciężka praca fotografa, co? :]
--> maciejmalag:
właśnie w czasie, kiedy grała na skrzypcach i tych klawiszach - szczególnie się przyglądałem. no i właśnie co do skrzypiec pewności nie mam, czy żywe, ale z całym szacunkiem - tam żadnych klawiszy nie było...
ale to nie o instrumentarium chodzi, powiedzmy sobie szczerze.
aż chce się powiedzieć bajkowo, ale z bajką w tradycyjnym pojęciu ma to niewiele wspólnego :]
OdpowiedzUsuńpanowie skupiali się wyłącznie na stronie wizualnej, czy też z dźwięków dało się coś uszczknąć? :]
noo kolego szacun! świetne kadry najbardziej to w bewu, 8,9 i14 :)
OdpowiedzUsuńhe he, chciałabym się znaleźć na imprezie gdzie klimat przypomina ten z foty no 5:]
OdpowiedzUsuńno 6 też całkiem interesująco, 9, 10, 14, 20 - fajne kadry.
no i maska na 3 jest zajebista!!
--> Ewa:
OdpowiedzUsuńno było bajecznie, było... muzyka nieważna, i tak leciała z plejbeka. ale to było zupełnie nieistotne :]
--> Murawka:
się cieszę, że się podoba. mi też się podobają :]
--> Agt:
klimat ciekawy, ale ryzyko zawału wysokie. nie można przedawkować :]]]]
w sumie się nie znam, ale przy shalott grała chyba też na żywo, no i face the wall brzmiało całkiem wiarygodnie. Tylko głosu emilie szkoda, biedna trochę się męczyła.
OdpowiedzUsuńTak samo jak byłam zachwycona koncertem to jestem tymi zdjeciami, są boskie i idealnie zrobione.
OdpowiedzUsuńMnie też się wydaje, że "Shalott" było na żywo... co prawda nie na "klawesynie", tylko po prostu na keyboardzie, ale zawsze coś. "Face the wall" podejrzewam że było na żywo także. To chyba ten jeden "na żywo" kawałek, który wykonuje niezmiennie na każdym koncercie przez ostatnie kilka lat...
OdpowiedzUsuńStrona wizualna faktycznie była bardzo dopracowana, o wiele bardziej niż na poprzednim koncercie EA, nie wspominając już o jej występie na Independent Fest. A skoro na stronę wizualną warto jechać- miejmy nadzieję, że będzie coraz lepiej
Radzę obejrzenie sobie koncertówek na youtube i posłuchanie jaką straszną miała chrypę na większosći piosenek a mówienie o playbacku to bzdura(prócz oczywiście podkładów i chórków). Jedynie chyba unlaced wydaje się być całe z playbacku. I Shalott było baardzo na żywo, na youtube można zobaczyć jakąs straszną chrpę miała śpiewając to, tak samo jak Misey chociażby i IWMIB.
OdpowiedzUsuńRacja, co dziwne, kiedy oglądałam filmik z youtube, jej chrypa wydawała się gorsza niż na żywo. Słychać, że śpiewała wszystko live, nawet bez chrypy dałoby się poznać. Oprócz kostiumów bardzo podobała mi się choreografia, gdyby nie problemy z głosem i unlaced z playbacku, byłoby rewelacyjnie.
OdpowiedzUsuń