20091221

dżordż dorn krzyczy

: kiedy? 16.12.2009 : gdzie? stodoła : kto? george dorn screams :

no właśnie, krzyczy... ale z chyba z żalu, że tak słabo państwo z gds wypadli w środowy wieczór na deskach sceny w stodole, grając jako support myslovitz. o koncertach bydgoskiej formacji słyszałem wiele dobrego, sam wielce szanuję ich twórczość albumową, bo tylko taką dotychczas miałem okazję doświadczać. do stodoły maszerowałem z wielką nadzieją na to, że powalą mnie koncertowo, że zabrzmią jeszcze lepiej niż na płycie, z większym pazurem, surowością i sceniczną spontanicznością. to, co stało się potem zweryfikowało moje nadzieje. na beznadziejnie oświetlonej scenie - czerwony tył, pomarańczowy front, nieruchome snopy światła - pojawiło się pięć postaci. i tak, jak stanęły, tak niemal nieporuszone pozostały do końca koncertu. właściwie, to każdy zespół ma prawo do swojego oryginalnego wizerunku scenicznego, nie każdy muzyk musi fruwać po scenie, jak chłopaki z tides from nebula albo jak roman kostrzewski (o nim będzie za kilka postów)... ale są chyba jednak jakieś granice? chwilę potem nastała muzyka, i nastąpiło kolejne rozczarowanie. kiepskie nagłośnienie dało się we znaki od pierwszej sekundy - początek pierwszego kawałka bez wokalu, zlewające się instrumenty szarpane, a to wszystko doprawione zagłuszającą perkusją. niestety, taka dola supportów, że o ich brzmienie dba się słabo... co do samego zespołu - słabo, bez pazura, bez polotu. miałem wrażenie, że grają na siłę, że mają tego miejsca serdecznie dość i po prostu chcą odbębnić ten koncert i iść dalej. rozczarowująco płasko i wtórnie zabrzmiały starsze kawałki, nowe również nie powaliły. szkoda, wielka szkoda! humor szczęśliwie poprawiła mi gitarowa improwizacja na sam koniec występu dżordżów, była taka, jak oczekiwałem. szczypta szaleństwa zmieszana z właściwą gds manierą gry i było naprawdę fajnie. szkoda, że tylko na koniec. szkoda, że tak krótko...
jakość dokonań albumowych george dorn screams każe mi nadal wierzyć, że ten koncert był po prostu drobnym potknięciem. następnym razem, jak tylko będą grali w pobliżu, to pójdę to zweryfikować.
w następnym odcinku telenoweli wystąpi gwiazda tego wieczora - myslovitz. zapraszam :]

3 komentarze:

  1. 3 bardzo ! w ogole te w bewu są bardzo zacne ! :) a na scenie faktycznie coś bardzo statycznie

    OdpowiedzUsuń
  2. trzecie jest takie- jak by to nazwać- "czyste". czwarte- również. zresztą wszystkie są baaardzo udane.

    OdpowiedzUsuń
  3. --> Murawka:
    chwalmy b&w pod niebiosa, bez niego byłoby ciężko! :]

    --> Ewa:
    skoro tak móóóówisz... :]

    OdpowiedzUsuń