urlop dobiegał końca, pogoda za oknem była wielce zachęcająca do ruszenia się. 4 stycznia. wyruszyłem, w sumie, bez żadnego planu. postanowiłem, że pojadę tam, gdzie mnie poniesie. wyszło na to, że wylądowałem na okęciu, od strony cargo. miało być polowanie na samoloty, wyszło fotografowanie żółtej ślicznotki z carbonową maską.





na koniec jeszcze krótka wizyta na wirażowej, która zakończyła się przyłapaniem jednego pojazdu latającego.

w ten sposób urlop się skończył. teraz trzeba będzie liczyć na weekendy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz