o.s.t.r.,nigdy jego fanem nie byłem, i raczej na pewno nigdy nim nie zostanę. ale okazało się, że jednak na żywo nie jest tak źle, jak myślałem. zdecydowanie kupił mnie żywymi instrumentami w bandzie, a nie czystymi samplami i bitami. i zdecydowanie na plus wypadła warstwa liryczna tego występu, w porównaniu z poprzednimi hiphopowacami tego wieczora. na pewno nie pomogła późna godzina i kilka wcześniejszych koncertów. w ostatecznym rozrachunku, o.s.t.r. jest całkiem git.
to już moje kolejne fotograficzne starcie z łąki łan. efekty poprzedniego gdzieś zaginęły w otchłaniach dysków... może to i lepiej? tym razem było niewiele lepiej, ale jednak. muzycznie było również lepiej, więcej żywej muzyki, mniej dicho. i taka forma łąki łanów pasuje o wiele bardziej. swoimi funkowymi rytmami rozbujali całą publikę. sami muzycy, jak zwykle, na scenie bawili się rewelacyjnie. szkoda, że ich wymyślne kreacje zawsze toną we mgle...
pierwszą z gwiazd coke live fresh noise była marika. i jak to ona i jej zespół - zagrali świeżo, letnio i słonecznie. takie założenie przecież ma muzyka, którą tworzy. a publiczność dała ładny feedback, grzecznie falowała, śpiewała i nagradzała gromkimi oklaskami. czyli tak, jak powinno być. nienaganny głos, zespół ładnie zgrany. czego więcej wymagać?