ostatnim zespołem piątkowego wieczora byli british sea power. nie był to ani koncert fajny, ani koncert ładny, ani przebojowy. taki brit-pop-rock, którego nie trawię. i do tego światło było paskudne, a scena zadymiona... dlatego też efekty takie, a nie inne.
20100511
british sea power
ostatnim zespołem piątkowego wieczora byli british sea power. nie był to ani koncert fajny, ani koncert ładny, ani przebojowy. taki brit-pop-rock, którego nie trawię. i do tego światło było paskudne, a scena zadymiona... dlatego też efekty takie, a nie inne.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pozwolę sobie nie zgodzić się z komentarzem na temat koncertu, a za zdjęcia pięknie dziękuję :)
OdpowiedzUsuńTakże pozwolę sobie powiedzieć, że koncert był zdecydowanie fajny, ładny i przebojowy, zdjęcia całkiem ładne ale już zdjęcie leżącego Yana (z cha-doo na dłoni) - świetne!
OdpowiedzUsuń// asia
--> Romen:
OdpowiedzUsuńkwestia gustu, mnie tego typu granie męczy niemiłosiernie. co do zdjęć? no powiedzmy sobie szczerze, do ideału brakuje im wiele, ale warunki były, jakie były. dzięki za odwiedziny, zapraszam ponownie :]
--> asia:
j.w., się cieszę, że się podobają foto :]
Witam,
OdpowiedzUsuńjeśli to możliwe, chciałabym się skontaktować z autorem tego bloga - w związku z jednym z prowadzonych przez naszą agencję projektów - bardzo proszę o przesłanie Pana adresu e-mail.
pozdrawiam,
Olena Włoch
olena.wloch@edelman.com
ten pan leżący to byłby fajny, jakby go sprzęcior nie zasłaniał. jaaakie ma skarpety!
OdpowiedzUsuń